Przerabiamy zło w dobro! Jako Związek Zawodowy "PRZERÓBKA" jesteśmy organizacją związkową utworzoną przez ludzi dla ludzi. Zajmujemy się sprawami, których nikt się nie podejmuje. Nic o Nas, bez Nas. Nikt z Nas nie wie tyle, ile wiemy razem. Dlatego bądźmy razem, organizujmy się, gdyż osobno jesteśmy słabi, a razem silniesi. Zacznij działać, kiedy inni narzekają. Organizujmy nie zorganizowanych, nie pękajmy kiedy inni się poddają. Dlatego wstąp do nas, i zacznij razem z nami walczyć o to, co powinno być nasze!
Kiedy upominamy się o lepsze warunki płacowe w branży energetycznej, ciągle słyszymy, że musimy mocno ograniczyć nasze o oczekiwania, musimy być odpowiedzialni, nie wolno nam stawiać wygórowanych żądań, bo: „węgiel jest w niełasce”, „energetyka węglowa jest na cenzurowanym”, „grozi nam wygaszanie i zamykanie”. Owszem, zmiany klimatu, regulacje międzynarodowe w zakresie emisji CO2 wymuszają poszukiwanie nowych, przyjaznych dla środowiska źródeł energii, ale czy to oznacza, że mamy szykować się na nowy plan Balcerowicza w energetyce, uznać, że jesteśmy niepotrzebnym balastem i pracować za tyle ile nam dają ciesząc się, że w ogóle pracujemy?
Mam nadzieję, że środowiska górnicze, nauczone doświadczeniem różnorodnych transformacji ostatniego trzydziestolecia już więcej nie zgodzą się na taki scenariusz i dopóki na kopalni są kilofy, będziemy wiedzieli, że można ich użyć nie tylko do węgla i kamienia. Dopóki nie powstanie wielki i kompleksowy plan transformacji energetyki na miarę słynnego New Deal, nie mamy o czym rozmawiać.
Branża energetyczna i górnicza zdaje sobie sprawę, że zmiany są konieczne, po prostu nadejdą i nikt z nas nie chce zawracać kijem Wisły, chcemy tylko i aż być ich aktywnymi i pełnoprawnymi podmiotami i uczestnikami, chcemy w tych zmianach uczestniczyć mając coś do powiedzenia i korzystając na nich, a nie tracąc. Mało tego, kopalnie same planują inwestycje proekologiczne, np. jedna z kopalń planuje rozwijanie swojego działu kolejowego i udział w rozwoju lokalnych przewozów kolejowych, coraz częściej słychać pomysły o ustawianiu fotowoltaiki na terenach górniczych czy hałdach. Również związki górnicze widzą szansę w rozwoju nowoczesnych źródeł energii i doskonale wiedzą, że jest to potrzebne, ale nie kosztem pracowników i bez żadnej demagogii mówiąc, najuboższych odbiorców, bo nie ma mowy, żeby i oni nie zostali poszkodowani, jeśli transformacja energetyczna przebiegnie po linii Balcerowicza i jego wyznawców.
To, co słyszymy od polityków liberalnych z prawicy i partyjek udających lewicę, to z góry przekreśla jakiekolwiek rozmowy z nimi o energetyce czy ekologii. Pomysły o zamknięciu kopalń i dekarbonizacji, bez zająknięcia się o tym, kto to zrobi, co będzie z ludźmi i jakie źródła zastąpią węgiel są z naszego punktu widzenia niepoważne, ale niestety mogą znaleźć posłuch, a co gorsza, wykonawców. Są to pomysły kontynuujące najgorsze tradycje neoliberalizmu poczynając od bandyckich posunięć M. Thatcher wobec górnictwa w Wielkiej Brytanii, poprzez wczesnego Balcerowicza, aż po czasy Buzka-Balcerowicza ze słynnymi odprawami i likwidacją miejsc pracy w górnictwie, co okazało się społeczną katastrofą i wielką stratą dla budżetu. Na to górnicy i pracownicy energetyki nie mogą pójść, bo to dla nas samobójstwo.
Z drugiej strony nasza branża nie może dać się uwieść denialistom klimatycznym (świadomym szkodnikom zaprzeczającym zmianom klimatycznym pod wpływem działalności człowieka), podnoszącym wrzask, że działania na rzecz ochrony klimatu są jakimś spiskiem „ekoterrorystów” z UE. Niby bronią oni górnictwa, bo skoro, jak twierdzą, nie ma wpływu CO2 na klimat, to można kopać węgiel i palić nim do woli nie patrząc na emisję. Owi denialiści to albo zwyczajni socjopaci albo agenci wpływu. Uleganie wpływowi tej szaleńczej ideologii postawi nas, górników i energetyków na pozycji mniej więcej takiej, w jakiej byli pracownicy manufaktur włókienniczych w Manchesterze, którzy po wynalezieniu maszyny parowej zaczęli niszczyć maszyny włókiennicze, które odbierały im miejsca pracy w fabrykach. Jak wiadomo nie obronili swoich stanowisk i stali się symbolem nieskutecznej walki. Jedynie nasz w pełni świadomy, zorganizowany i zaplanowany udział w transformacji energetyki przyniesie nam korzyść jako pracownikom. Po to musimy już dzisiaj postawić jasno postulaty, wyznaczyć sobie cele, o jakie będziemy walczyć do upadłego i odpowiedzieć na pytanie: „Jakie jest nasze miejsce jako pracowników w systemie i nasza relacja do rynku energii?”
Pierwszy i podstawowy postulat jest taki, że należy żądać gwarancji pracy i dochodu, który nie spowoduje ekonomicznej degradacji osób przekwalifikowanych lub odchodzących z górnictwa. Drugi to zagwarantowanie pełnego udziału w decyzjach i procesach transformacji energetycznej dla pracowników branży. Trzeci to utrzymanie górnictwa w pełnej sprawności i gotowości do pracy, bo węgiel, jako surowiec, z pewnością kiedyś będzie w cenie. Z tego już jasno wynika odpowiedź na wyżej postawione pytanie. Rynek nie może decydować o zmianach w energetyce, a przynajmniej nie wyłącznie rynek. Decydujące, równorzędne głosy muszą mieć tutaj państwo i pracownicy, rynek może być jedynie czynnikiem korygującym. W obecnej sytuacji, kierując się tylko kryteriami rynku, polski węgiel nie ma szans konkurować z rosyjskim czy kolumbijskim.
Niestety jest to ciągle konkurencja taniej siły roboczej, łamania praw pracowniczych i przepisów bezpieczeństwa, a tego przecież podobno nie chcemy. Szkoda tylko, że zapominają o tym ludzie ochoczo deklarujący zamykanie kopalń, bo spalanie węgla rosyjskiego czy kolumbijskiego powietrza nam nie oczyści. O tym, czym w zamian za kotły węglowe będziemy napędzać turbogeneratory nie wspomina się zbyt często. Prawdopodobnie nie będą to chomiki biegające w kółeczkach. Modne słowo „innowacyjność” ładnie brzmi, ale czy tego chcemy czy nie, Polska jest dość dużym krajem z gospodarką przemysłowo-rolniczą i nagle nie przestawimy się na coś innego, np. na turystykę. Owszem bagna biebrzańskie i poleskie są fascynujące, ale turyści wolą coś bardziej spektakularnego, w Bałtyku zamiera życie, zaś Tatry lada moment zadepczemy. Pomysły deindustrializacji i przestawienia gospodarki na „usługi” skończyły się w l. 90 katastrofą społeczną. Energetyka i górnictwo na dziś muszą działać jak sektor gospodarki centralnie planowanej, jakkolwiek by się to komu nie kojarzyło.
Stąd wynikają pewne wnioski i państwa i dla pracowników energetyki.
Państwo nie może pod wpływem uwarunkowań rynkowych rezygnować z aktywności w polityce energetycznej, przeciwnie, powinno tę aktywność zwiększać, bo dywersyfikacja i rozproszenie alternatywnych źródeł energii nie tylko nie wymaga deregulacji i decentralizacji, ale wręcz wymusza jeszcze więcej regulacji i centralnego planowania, gdyż chodzi tu o stabilność systemu energetycznego, co zaświadczy każdy specjalista od gospodarki energetycznej. Bez wdawanie się w teorię – zarówno braki mocy i jak i skokowa nadwyżka wygenerowanej mocy są szkodliwe dla sieci przesyłowych i powodują wielkie problemy w dystrybucji. Ponieważ o energetyce, klimacie i zasobach naturalnych nie sposób dziś mówić rozłącznie, również polityka państwa powinna je całkowicie zintegrować w jakimś superresorcie zasobów naturalnych.
Pracownicy branży energetycznej, w tym górnictwa nie mogą być ciągle postrzegani jako relikt przeszłości i grupa, którą trzeba w końcu jakoś spacyfikować, wygasić i najlepiej mieć z głowy. To, że węgiel „jest na cenzurowanym” nie oznacza, że będziemy musieli się godzić na jakiekolwiek warunki płacowe, że nie będziemy żądać podwyżek i zaakceptujemy rolę „trucicieli”. Nie możemy się godzić na powstrzymywanie naszych żądań, tylko po to, żeby nie podnosić kosztów wydobycia i wytrzymać konkurencję z krajami, gdzie te koszty są faktycznie niższe, bo jest dumping podatkowy a za walkę o prawa pracownicze można trafić do kolonii karnej lub zostać zamordowanym. Mamy prawo wymagać, że jako demokratyczne państwo prawa będziemy przestrzegać klauzul społecznych i nie pozwolimy na degradację stanowisk pracy w górnictwie i energetyce wymuszaną przez nieludzkie uwarunkowania rynkowe, których jedyną konkurencyjność stanowi łamanie praw człowieka i pracownika. Mamy prawo wysuwać żądania płacowe nie godząc się na szantaż, że jak się nie powstrzymamy to nas zlikwidują.
Jarosław Niemiec – Przewodniczący ZZ „PRZERÓBKA” w LW Bogdanka i zarazem Członek Zarządu Krajowego ZZ „PRZERÓBKA”
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaNie wyrażam zgodyPolityka prywatności